wtorek, 6 maja 2014

Ja i fotografia

Życie nie przestaje mnie zaskakiwać. Tym razem stało się tak za sprawą fotografii. Nigdy specjalnie nie przepadałem za zdjęciami... 




Pamiętam ze szkoły podstawowej i średniej, jak co roku były organizowane "spędy" i fotograf robił zdjęcia wszystkim klasom w szkole.  W dobrym tonie było mieć również zdjęcie z ulubionym kolegą, koleżanką no i oczywiście zdjęcie indywidualne. Nie przepadałem za tymi chwilami. No i później trzeba było kupić te zdjęcia. Spróbuj nie kupić! Presja otoczenia była zbyt silna. I trzeba było powiedzieć rodzicom, że kolejny wydatek ...

Najbardziej denerwowały mnie albumy rodzinne, które zmuszony byłem oglądać będąc "w gościach" u rodziny, przyjaciół czy znajomych. To były trudne chwile, które należało jakoś przetrwać, udawać zainteresowanie, aby nie urazić gospodarzy. 

Nigdy nie czułem potrzeby uwieczniania chwili, aby mieć coś na pamiątkę, nie rozumiałem ludzi, których pasjonowała fotografia i ich potrzebę gromadzenia zdjęć. 

Mój pierwszy aparat fotograficzny (i jedyny jak do tej pory!) Olympus FE-47/ X - 43 kupiłem w wieku lat trzydziestu paru i to po długich namowach mojej partnerki życiowej. Przyznałem jej wtedy rację, że powinniśmy mieć aparat, bo inni mają, bo może się się przydać, bo można zrobić zdjęcie na pamiątkę, bo ona lubi, bo jestem dziwny, bo ... i pewnie jeszcze znalazłoby się jeszcze kilka powodów, dla których się zgodziłem.

Z aparatu korzystała przeważnie ona. Ja tylko wtedy, aby zrobić jej zdjęcie. Nie umiałem robić zdjęć. Dlatego mówiła mi jak je powinienem wykonywać., na co zwracać uwagę. Przyznaję: jest dużo lepsza ode mnie.

Sytuacja zaczęła się zmieniać po jakimś czasie. W pracy zmuszony byłem posługiwać się fotografią (zajmowałem się m.in. audytem i kontrolą). Nauczyłem się dobrze korzystać z systemowego microsoftowego Painta oraz innych programów graficznych.

Również na gruncie osobistym doszło do sporej zmiany. Moja partnerka dołączyła do grona blogerów, a ja byłem, nadal jestem jej wiernym kibicem i fanem jej twórczości. Lubiłem patrzeć jak bierze aparat i rusza na "łowy". Czasem prosiła mnie o pomoc przy obsłudze programów do obróbki zdjęć jako, że mam dużą zdolność do szybkiego uczenia się nowych rzeczy i  jestem bardziej biegły w obsłudze komputera. 

Spodobała mi się nowa pasja mojej partnerki. To właśnie ona wyzwoliła we mnie chęć prowadzenia własnego bloga i robienia zdjęć.Kiedyś zapytała się mnie: "Dlaczego nie założysz własnego bloga?". Ale na tamtą chwilę nie czułem się gotowy i nie wiedziałem o czym mógłbym pisać. 

Od dzieciństwa chciałem pisać, ale wydawało mi się, że inne sprawy są ważniejsze. Nie wiem, czy potrafię jeszcze dobrze pisać. Potrafiłem w dzieciństwie i szkole średniej. Mój język jest obecnie mało literacki, przesiąknięty biurwą i korporacją. Brakuje mi tej lekkości pióra, którą kiedyś miałem, ale mam nadzieję, że za sprawą bloga zmieni się.

Ale miało być o fotografii... Potrzebę fotografowania  odkryłem w sobie w Norwegii w ubiegłym roku. Przyjechaliśmy do Norwegii na urlop i rekonesans, czy chcemy tu mieszkać i żyć. Piękno krajobrazu Norwegii mnie zafascynowało. Było one dla mnie jak z bajki. Zapragnąłem te chwile zatrzymać dla siebie na zawsze. Pamiętam jak dużą radość sprawiało mi robienie zdjęć ...  I nie przeszło mi do tej pory. Mieszkam w Bergen i  mam tą możliwość, że mogę tę nową dla mnie pasję rozwijać.

Bardzo rzadko planuję wyprawy stricte fotograficzne. Przeważnie "pstrykam" widoki, które napotykam na swojej drodze i które mnie zainteresują. Nie chodzę z aparatem fotograficznym. Do robienia zdjęć używam aparatu telefonicznego Motorola EX-115. Zdjęcia obrabiam w moim ulubionym prostym programiku FastStone Image Viewer 4.8 oraz systemowym Paincie.



Bardzo lubię "bawić się" obróbką zdjęć. I dlatego w trzech kolejnych postach przedstawię moją "twórczość". Będzie to cykl "Moje zabawy z fotografią" do czytania i oglądania, których serdecznie zapraszam.


15 komentarzy:

  1. Brawa dla Twojej dziewczyny, że Cię zachęciła do założenia bloga. To naprawdę fajna sprawa, gdy można nie tylko rozwijać swoje - często zaniechana i porzucone - pasje, ale też dzielić się nimi z innymi, odkrywać nowe horyzonty i ludzi o podobnych zainteresowaniach. Dla mnie to był spory przełom w życiu i świetny sposób na odstresowanie. Odskocznia od codzienności jest bardzo potrzebna. :)
    Też mam nadzieję, że kiedyś się zabiorę za fotografię, zawsze mnie kusiło.

    ps. Ze stylem jest wszystko w najlepszym porządku, nawet bardzo.
    ps2. A więc byłeś audytorem?? Temat u mnie na topie także dziś ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. ps2. Jesteś audytorem, czy audytowana?

      Usuń
    2. Różo,
      jestem audytowana, niestety.

      Usuń
    3. Dlaczego niestety? Marcin może przekazać Ci wskazówki, jak pracować i prowadzić dokumentację, aby audyt wyszedł świetnie :)

      Usuń
    4. Różo,
      jak będę miała nóż na gardle to kto wie? Ale jeszcze nie mam.
      Chociaż może i mam, ale żyję w błogiej nieświadomości ;-))

      Usuń
  2. Gugiel dziś strasznie rozrabia. Już po raz trzeci próbuję opublikować mój komentarz :( Ten już skopiuję na wszelki wypadek. Witajcie dziewczęta! Dziękuję za odwiedziny. Emmo, tak byłem audytorem. Audyt to nic strasznego :) Ja też zauważyłem, że blog świetnie odstresowuje. Ale i pożera mnóstwo czasu ... :) Podczas pisania tego posta ze zdziwieniem zauważyłem, że pisało mi się szybko i łatwo. Chyba nabieram wprawy ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcinie,
      do całej sieciowej aktywności trzeba mieć po prostu zdrowy dystans, jak do wszystkiego. Bloguję od 8 lat i był taki moment, że blog i wirtualni znajomi byli dla mnie ważniejsi niż ci z reala. Na szczęście w porę się otrząsnęłam i żadnych strat w ludziach nie było ;-))
      To prawda, blog jest okropnym pożeraczem czasu, ale też frajdy i satysfakcji sporo :)

      Usuń
    2. A swoją drogą skoro audytor może w masce trolla śmigać po necie, to nie jest tak źle ;-D
      Zaskakujące to było, nie powiem!
      Ale dlaczego się dziwię? Moi znajomi z pracy też mnie nie podejrzewają o pisanie wierszy ;P
      Za to kocham Internet, że tutaj mogę być sobą.

      Usuń
    3. Emmo znów stereotypy :)) Czyżby dla Ciebie audytor był skrzyżowaniem urzędnika kontroli skarbowej i NIK-u ? A już na pewno musi być zły lud :)) Poza mną oczywiście:)
      Audytor to jedynie niewielka część mojej osobowości. Chociaż przyznam się, że skrzywienie zawodowe i nawyki pozostały we mnie. Dzisiaj czytając artykuły, książki, a nawet ucząc się języków, widzę w nich błędy. To dar i przekleństwo.
      Jeśli chodzi o świat wirtualny, nie wyobrażam już sobie powrotu do świata bez Internetu. Mam nadzieję, ze uda mi się pogodzić real z virtualem.

      Usuń
    4. Marcin,
      nawet jeśli myślałam stereotypem, to Ty ten stereotyp skutecznie przełamałeś :))

      Jasne, że da się pogodzić te dwa światy. Mało tego: one się świetne uzupełniają. Wiele razy ludzie z sieci stawiali mnie na nogi po różnych zakrętach życiowych, innym razem ja ich. Fajna sprawa ;-)

      Usuń
    5. Emmo weteranko blogosfery wierzę Ci :-)

      Usuń
  3. no i wreszcie się ujawniłeś z czego się cieszę :) mam podobne podejście do fotografii. nigdy mnie specjalnie nie fascynowała, a robienie zdjęć kolejnych urodzin, imienin, świąt za stołem było nudne. odkryłam jednak, że świat jest cudownie piękny i w obiektywie może wyglądać zupełnie inaczej. również bawię się obróbką zdjęć i grafiką (w GIMP-ie), ale na razie nie odważyłam się na większe eksperymenty na swoim blogu. miło mi będzie obserwować Twoje poczynania i do zobaczenia na szlaku ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. Też próbowałem GIMP-a, ale długo się otwiera, co mnie drażni. Nie mam zbyt wiele czasu na zabawę ze zdjęciami. Stąd wybór FastStone Image Viewer 4.8. Do prostej obróbki zdjęć nie potrzebuję rozbudowanych funkcji GIMP-a.
      Kto wie, może w przyszłości moja pasja się rozwinie i będę szalał w Photoshop-ie lub GIMP-ie. Na razie to mi sprawia ogromną frajdę.

      Usuń
    2. I chyba o to chodzi :))

      Usuń